sobota, 27 czerwca 2015

DWADZIEŚCIA TRZY

GANG

* CHRISTOPHER *

Gdy dojechaliśmy… zatkało mnie. Po prostu mnie zatkało. Willa jak z jakiegoś amerykańskiego filmu „ Jak zostać najbogatszym człowiekiem na Ziemi”. To jest Pałac, a nie dom. Zatrzymałem się przed bramą i zadzwoniłem domofonem.
- Halo? – To chyba Aileen
- To my… Christopher i Annabel.
- Dobrze, że już jesteście. Harry się niecierpliwił. – Powiedziała i otworzyła bramę oraz garaż.
Zobaczyłem tam pięć motorów i trochę więcej samochodów. Kurna ale chata. Pomogłem zsiąść Anie i sam zeskoczyłem z tego cudeńka. Poszliśmy na górę do reszty i to co zobaczyłem, mnie i ucieszyło i przeraziło. Sue i Niall. Spojrzałem na Ane. Też nie mogła w to uwierzyć. W salonie pojawił się Styles, a Ana bardziej wtuliła się w moje ramię. Było tam głośno bardzo.
- O nasi goście już jak widzę są. – Harry podał mi rękę, którą uścisnąłem. – Annabel przywitaj się ze mną… - Powiedział do Małej. Schowała twarz w moim ramieniu.
- Harry, błagam… - Zacząłem, ale mi przerwał.
- To nie ty marz błagać! Tylko Ona! – Wkurzył się. Uwolniłem z uścisku Annabel i dałem jej znak, aby do niego podeszła.

* ANNABEL *

Chyba Ci się coś pomyliło. Nigdy!
- To nie ty masz błagać! Tylko Ona! – Wskazał na mnie ręką. Jego oczy zrobiły się ciemne. Bardzo ciemne. Zdenerwował się. Christopher poluźnił uścisk i kiwnął głową na chłopaka.
Nie! Błagam! Proszę! „Nie posłuchałam go. Pobił mnie.” Przez głowę przelatywały mi historie dziewczyn. Ja nie chcę. Zostaw mnie!
- Annabel jeżeli sama przyjdziesz, nie będzie bolało… - Powiedział z zaciśniętymi zębami.
Stanęłam przed nim. Nie wiedziałam co się teraz wydarzy. Kontem oka widziałam jak Christopher podchodzi z zaciśniętą szczęką i pięściami do Nialla. Przytulił Sue i już się nie odwrócił do mnie i Styles. Czy o to Radzie chodziło? Mam być tak z Harrym.
Chłopak jest ode mnie wyższy o jakieś dwie i pół głowy. Silny co potwierdza jego wysportowana sylwetka. Sprawia to, że jeszcze bardziej się go boję.
Podniósł swoją rękę do mojej tworzy i złapał moją brodę. Zmusił abym na niego spojrzała.
- Taka piękna i taka nieposłuszna. – Powiedział zbliżając twarz do mojej twarzy.
- Proszę Cię… Zostaw… - Wyszeptałam ledwie słyszalnie.
- Nie… - Powiedział twardo. – Nigdy.
Był coraz bliżej. Cofnęłam się o krok. Uśmiechnął się, ale zaraz jego mina zmieniła się na wściekłą. Automatyczne oddaliłam się jeszcze bardziej, ale na drodze stanęła mi ściana. Zbliżył się jeszcze bardziej niż przedtem tak, że przyciskał mnie do zimniej i gładkiej powierzchni.
Zbliżył usta do mojego ucha.
- I tak będziesz moja… - Wyszeptał z jadem w głoście. – Czy tego chcesz czy nie…
Chciałam go błagać aby przestał, odsunął się, ale przeszkodziły mi w tym jego usta. Całował mnie. Nie delikatnie, tylko brutalnie. To było obrzydliwe. Nie miał zamiaru przestać. Nie oddałam pocałunku. Wiem, że będę tego żałować. Całował mnie dalej. Sam utorował sobie drogę, nie pytając czy może. Miałam tego dość położyłam mu ręce na klatce piersiowej i próbowałam odepchnąć, ale nie mogłam go ruszyć. Starał się wejść językiem do moich ust, ale mu na to nie pozwoliłam. Zaczęłam się wyrywać. Złapał moje nadgarstki i przycisnął do ściany nad głową. Przycisnął mnie bardziej do niej bardziej. Brakowało mi już powietrza. Czy ona może już się ode mnie odczepić?! Całował coraz bardziej zachłannie i brutalnie. Poddałam się. Po prostu oddałam pocałunek. Uśmiechnął się i już tak nie napierał. Całował delikatniej i spokojniej. Stałam z założonymi rękami za głowę i całowałam bandytę.
Przerwał, aby zaczerpnąć powietrza i jeszcze raz złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- No i nie było tak źle. Tak mam być przez ciebie witany! Zrozumiałaś?! - Podniósł głos rozkazując.
- Tak… - Spuściłam głowę i wyszeptałam to bardzo cicho.
- Od dziś jesteś moja. – Powiedział i złapał mnie za rękę ciągnąc na kanapę.

* NIALL *

Jak on tak może. Ja wiedziałem, że jest taki ale, że aż tak? Jeszcze chwila i nie wytrzymam. Nie miałem jej tego za złe, bo wiem jakie ma zadanie i na czym teraz stoimy.
- Od dziś jesteś moja. – Powiedział Harry i złapał za rękę Ane, ciągnąc na kanapę. Usiadła zaraz za nim, ale jak najdalej. Styles spojrzał na nią wzrokiem jakby ją chciał zabić.
- Maleńka, chyba się nie zrozumieliśmy… - Powiedział niby łagodnie Harry.
Spojrzała na niego oczami pełnymi łez.
- Jesteś moja. Masz się mnie słuchać, robić to co ja chcę i kiedy ja chcę! Czy teraz rozumiesz?! – On długo nie wytrzyma.
- Więc co teraz mam zrobić? – Zapytała cicho.
Nie odpowiedział. Dał jej w twarz. Uderzył ją tak mocno, że padła na podłogę i nie miała siły się podnieść.
Wszyscy siedzieli niewzruszeni na swoich miejscach w absolutnej ciszy.
Jednak coś się takiego stało. Jak Annabel dostała od Harryego, to Christopher się skrzywił tak jakby to on dostał. Później złapał się za kolano i miał twardą z bólu minę.
- Wystarczy Styles! – Krzyknął Christopher.
- Ty…? – Zapytał z kpiną. – Będziesz mi rozkazywał?! – Podniósł głos.
- Będę Ci posłuszny, ale jak ty będziesz szanował Annabel. Mówisz, że jest twoja? Okay… Bierz ją, ale szanuj. Ja nie chciałbym żeby moja kobieta wyglądała jak szmata do podłogi. – Powiedział nie przerywając z potęgą w głosie.
- Yyy… - Zamruczał szef naszego gangu. Chyba nie wiedział co powiedzieć.
Christopher się zaśmiał pod nosem, podchodząc do siostry wciąż leżącej na wykładzinie. Podniósł ją i pocałował w czółko. Objął, a potem usiadł razem z nią na kanapie. Styles staną w samym środku tego kręgu ustawionego z kanap. Dał znak mi i Sue, abyśmy usiedli i zaczął przemowę…