PRZEPROWADZKA
* LIAM *
Nie
widziałem najmniejszego sensu jechać za nim, ale Annabel coś chciała mi
przekazać. Coś ważnego. No cóż może bliźniaki już tak mają?
Wziąłem samochód odpaliłem i zadzwoniłem pod numer Chrisa.
Nie odbierał. Może coś w tym jest? Zadzwoniłem do Daniela.
- Cześć, Annabel. Co jest? – Usłyszałem głęboki głos w
słuchawce.
- Um… Dobry wieczór. Nazywam się Liam Payne. Dzwonię z
telefonu Any. Czy Christopher dotarł do domu? – Spojrzałem na zegarek. 17.03
powinien już być.
- Nie. – Odparł Daniel.
- Dobrze… w takim razie czy mógłby mi pan podać adres, na
który mam się kierować aby go znaleźć? Wyjechał ze spotkania, ponieważ musi
spakować rzeczy aby się przeprowadzić. Zamieszkają w dom z Gangiem.
- Oczywiście. Rozumiem już podaję… ********.
- Jeżeli przyjedzie do domu proszę powiedzieć aby na mnie
zaczekał.
- Jasne przekaże.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
- Do widzenia.
- Do widzenia.
No to mamy problem. Jechałem pod podany adres i rozglądałem
się na boki. Zauważyłem motor, ale nie był on ani przewrócony, ani potrącony.
Bak też miał pełny, jak się okazało gdy wysiadłem z samochodu. Podszedłem w
głąb lasu i tam dopiero znalazłem Chrisa, który leżał prawie nie oddychając na
ściółce.
- Christopher! – Zawołałem.
- Li? Co ty tutaj robisz? – Był zły.
- Annabel poprosiła abym pojechał za tobą. – Tłumaczyłem
się.
- To co Ci tak długo zajęło?
- Musiałem ją do kupy pozbierać, bo przyjęła uderzenie dla
Eve od Styles.
- To dlatego… - Powiedział cicho.
- Co mówiłeś? – Nie rozumiałem go.
- Nic, nic. Jak się czuje.
- Jak wychodziłem z pokoju to ledwo mówiła, a oczu to w
ogóle nie otwierała. Nie mogła oddychać tak jak ty teraz. Co Ci się stało?
- Yyy… Astma. – Rzucił szybko. Za szybko.
- Jasne. Nie chcesz to nie mów.
- Dzięki, bo trudno byłoby mi to wytłumaczyć.
- Haha, ok.
Wziąłem go pod rękę i wyprowadziłem z lasu. Kurcze kawał
byka z tego chłopaka.
- Masz wodę? – Zapytał.
- Tak. Już Ci daję. – Zacząłem szukać w schowku jakiejś
butelki. – Trzymaj. – Rzuciłem w jego stronę puszkę z napojem.
- Dzięki, życie mi ratujesz…
- Ha, no bez przesady.
- Jasne…
- Chodź jedziemy po wasze ubrania zostało nam niewiele czas,
a dojazd od was troszkę zajmuje.
- Ychm, lecim na Szczecin.
- Nie zrozumiałem nic oprócz ychm.
- Takie powiedzonko.
- A okay.
Podróż minęła nam przyjemnie. Nie było już żadnych
niepokojących spraw. Fajny z niego gość.
Gdy zajeżdżaliśmy pod Dom Gangu zapytał.
- Co Harry jest zdolny zrobić Annabel?
- Szczerze mówiąc to wszystko. Nie chcę nic mówić, ale on
nie ma ograniczeń. Zawsze mówiła mu to Kate, ale jak zginęła w jednej z akcji…
to było dawno nikt do tego nie wraca
… był bardzo zrozpaczony. Teraz po śmierci Bruna zasady
dyktowała mu Aileen, ale jej serce podbił chyba Niall. – Gdy to usłyszał
zacisnął szczęki i pięści. Weszliśmy do garażu. – Co tak reagujesz?
- Niall jest… był chłopakiem Annabel. – Wyszeptał.
- No to się porobiło… - Nie wiedziałem co powiedzieć.
- A żebyś wiedział…
Weszliśmy do domu i w salonie zastaliśmy jedną wielką
kłótnię. Christopher postawił walizki w przedpokoju i ruszył biegiem do kręgu
bijących się. Dorwał Harryego, złapał go za kark i podniósł do góry
przyciskając do ściany. Jego stopy nie dotykały wykładziny. Wow.
- Coś ty jej zrobił?! – Wykrzyczał mu w twarz Chris.
- Ja nic. – Powiedział niewinne. – Sama się pchała pod
kierunek napaści.
- Zrobiła to by ją ratować. – No tak powiedz mu jeszcze, że
wiesz to ode mnie i będziemy mieć śliwkę pod okiem wszyscy pięcioro.
- Nie musiała. – Odparł beznamiętnie.
- A ty nie musiałeś bić Eve. Zamieńmy się. Ja będę tobą, a
ty ofiarą, która sobie wybrałeś. Słuchaj nie podobasz mi się to masz wpierdol.
– Dał mu w twarz, aż chrupnęło. Auć?
Zadawał mu cios za ciosem i chyba nie maił zamiaru przerwać.
- Christopher… - Jego ręka zatrzymała się w pół drogi na
spotkanie z nosem Harryego, kiedy usłyszeliśmy szept Annabel.
- Ana… - Christophera już chyba przestał obchodzić Harry bo
podbiegł…. Dosłownie prawie się na niej nie zatrzymał i porwał w ramiona
siostrę.
- Jezu jak dobrze, że nic Ci nie jest.
- Tak się o ciebie bałam. – Powiedział w oczach mając łzy.
- Nie trzeba było…
- Wysłałam za tobą Liama…
- Zdążył w sam raz…
- Jakie to słodkie… - Powiedział z udawana słodyczą Harry.
- Jeszcze Ci mało?! – Zapytał Chris i rzucił się na niego z
powrotem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz