HARRY
* ANNABEL *
Stwierdzam jedno. Nienawidzę
zakupów! Prędko to ja tam nie wrócę. Przysięgam. Po skończonym objedzie przyjechał
po nas Daniel, a my z tymi wszystkimi rzeczami wsiedliśmy do jego małego
samochodziku. Szczerze wątpiłam, że to się tam zmieści, a co dopiero my. Jakoś
się jednak udało.
Daniel zabrał nas jeszcze na
zwiedzanie Londynu, żebyśmy wiedzieli gdzie co jest i się w nim nie zgubili.
Odwiedziliśmy dużo miejsc, ale najbardziej podobało mi się Londyńskie Oko. Był
już wieczór kiedy tam byliśmy. Późny wieczór. Czułam się jakbym znowu latała.
- Annabel, przestań! – Ale co?
- Co mam przestać?
- Nie myśl o lataniu. – Daniel powiedział mi na ucho.
Dopiero teraz poczułam,
że swędzi mnie tatuaż, a blizny bolą. Opamiętaj się, Ana! – Dotąd było pięknie.
Nagle zobaczyłam JEGO. Tak tego chłopaka. Zamarłam. Nie to
musi być pomyłka. Za nim szedł… jak on się nazywał… Zayn! - Annabel, co się
stało? – Spytał Christopher.
- Harry… - Wyszeptałam.
- Nie… to nie możliwe. –
Zaprzeczył.
- Sam popatrz… - Wskazałam głową
kierunek.
Teraz już oboje się tam
patrzyliśmy.
- Ej, dzieciaki… Wysiadamy… -
Co?!
- Nie proszę, nie! – Jeszcze trochę i będę zdolna go błagać.
- Ale czemu? – Był zdziwiony. No na jego miejscu też bym
była!
- Tam jest Harry… - Wyszeptałam i nie wiem czy dotarło do
niego to co powiedziałam.
Zdjął z siebie bluzę z kapturem i podał i ją.
- Załóż może Cię nie zauważy. – Dlaczego ja mam rude włosy?
- Boję się… - Powiedziałam do brata.
Otulił mnie swoim ramieniem i przyciągnął do siebie. Daniel
wyszedł pierwszy, ja druga, a Christopher zamykał pochód.
- Byle do samochodu. Byle do samochodu, byle do samo… -
Zastanawiam się czy nie zacząć mówić pacierza.
- Annabel, oddychaj! – Daniel otwierał drzwi do samochodu.
- Łatwo mówić…
- Bardzo… - Uśmiechnął się i spojrzał na Chrisa.
- Dobra o co wam chodzi? – Jeszcze troszkę i wybuchnę.
- No bo on szedł koło nas i nawet na Ciebie nie spojrzał… -
Powiedział cicho Chris.
- I wy mówicie mi to teraz?! – No i się wkurzyłam! Że jak?
To nie możliwe! Wkręcają mnie!
- Yyy… tak. – Powiedzieli spokojni.
- Jak wy…! – Nie wiedziałam co powiedzieć.
- … mogliście? – Christopher podpowiadał szeptem nachylając
się w moją stronę.
- Właśnie… Jak wy mogliście?! – No teraz to już brzmi
sensownie.
- Normalnie… chodźcie, bo ludzie zaczynają się gapić. –
Odpowiedział mi ze świętym spokojem Daniel.
- Ych… - Już nie miałam siły nic mówić.
Dojechaliśmy do domu o… no w każdy razie późno było, a nawet
później.
- Dobra do kolejki po zakupy i na górę, dzieciaki, a jutro
będziecie się rozpakowywać i jeszcze się zobaczy. Wręczył nam nasze torby i
wygonił. Jak miło.
Postawiłam wszystkie torby przy wejściu do garderoby jak
zdążyłam się dowiedzieć na zakupach i wyciągnęłam z nich piżamę.
Gdy się położyłam coś mi nie pasowało. Było tak dziwnie. Nie
po mojemu. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę…
- Cześć, Mała… - Christopher. Na moją twarz momentalnie
wpłyną uśmiech.
- Hej, nudzisz się?
- Nie…
- No to po co tu przychodzisz? – Nie wiedziałam o co mu
chodzi.
- No… bo… - Wyglądał jak mały chłopczyk proszący o coś mamę.
- Choć tu… - Poklepałam miejsce na łóżku obok siebie.
Uśmiechnął się od ucha do uch z ulgą. Kurcze łatwo go
rozgryźć. Ułożył się wygodnie i przyciągnął mnie do siebie wtulając się w moje
włosy.
- Dobranoc… - powiedział cicho.
- Dobranoc…
*
DANIEL *
Poszedłem
sprawdzić, czy mnie młodzież posłuchała, ale gdy zajrzałem do pokoju Christophera
nie było go tam. Sprawdziłem w pokoju Annabel i tam go też znalazłem. Spali
wtuleni w siebie. Ech, co za dzieci.
* HARRY *
- Ej, Stary co jest? – Spytał mnie
Lou.
- Nic, nic.
- Jeżeli nic, no to nie siedź taki
zamyślony. Chyba nie przejmujesz się nowym nauczycielem?
- To raczej on powinien przejmować
się mną… - Powiedziałem już trochę zły. No nie czarujmy się, ale nie jestem
człowiekiem o stalowych nerwach. Mam swoje granice.
- Harry myśli o Rudej spod London Eye
– Zayn nie mógł się powstrzymać ze śmiechem.
- Dzięki za przypomnienie, o niej
też muszę pomyśleć… - Rozgryzł mnie skubany.
- Ha, Harry polujemy na następną
panienkę? – Zayn już chyba ma plan.
- Nie, ona sama do mnie przyjdzie…
- Byłem tego pewien.
~*~
Strasznie przepraszam za tydzień opóźnienia ale kompletnie straciłam poczucie czasu. Teraz już sobie przypomnienie ustawię. Zapraszam do dalszego czytania!