czwartek, 13 listopada 2014

OSIEMNAŚCIE

…JEST TYLKO JEDNO


* HARRY *

Wszedłem do sali na godzinę wychowawczą. Jezu po co mi ta szkoła. Kasy mam tyle, że mogę się nią podcierać! O ja pierniczę. To ona. Spojrzałem strategiczne na Lou i puściłem oczko, dając sygnał. Spojrzał niby przelotnie na Rudą, i uśmiechnął się do siebie. O nie Stary ona będzie moja!
- Siadajcie do ławek, jeżeli dobrze słyszałem właśnie dzwonił dzwonek.
- Tak panie psorze, się robi. – Zabawę czas zacząć.
Ruda i Czarnulek stanęli koło siebie. Chłopak się do niej uśmiechnął, a ona spuściła głowę lekko wyginając kącik ust. Nie rozumiałem ich.
- Do naszej klasy dołącza dzisiaj dwoje nowych uczniów. Jest to Annabel… - wskazał na dziewczynę. – i jej bliźniaczy brat Christopher. – Bliźniak, tak? Świetnie, pójdzie jeszcze łatwiej niż myślałem.
- Czy kogoś dzisiaj nie ma? – Odpowiedziała mu cisza. – Dobrze… Na każdej lekcji siedzicie tak jak teraz, prawda? Mam nadzieję, że przestrzegacie regulaminu. – Ależ oczywiście to jedyna zasada której się pilnuję. Reszta mnie nie obcho… - Annabel usiądziesz z Harrym. Pokaże Ci on szkołę i co tam jeszcze będziesz chciała. - …dzi. Że jak kurna?! Ja z nią? On Se chyba jaja robi.
- Uuu… Styles. – Louis chyba nie mógł się powstrzymać.
- To chyba pomyłka. – Powiedziałem przez zęby.
- To nie jest pomyłka panie Styles. Panna Johnson będzie z panem siedzieć w jednej ławce czy tego chcecie czy nie. Za to pan Johnson będzie siedział z Aileen Black. – Skończył swoją przemowę i wskazał na miejsca nowym i sam usiadł za biurkiem.

* ANNABEL *

W mojej głowie przez dłuższą chwilę była pustka. Nie będę siedzieć z Chrisem? Będę siedzieć z Harrym… nie mogłam w to wierzyć. Podeszłam na drżących nogach do ławki i starałam się już bardziej nie wygłupić. Usiadłam na krześle i próbowałam zajmować jak najmniej miejsca.
- Nie bój się mnie. Nie gryzę… ale połykam w całości. – Usłyszałam przy uchu.
Odwróciłam się, a mój wzrok spotkał się z oczami Harryego. Były niedopisania. Zielone i błyszczące jak najpiękniejszy szmaragd. Śmiał się, a raczej uśmiechał. I ja mam go zmieniać? Po co? To spoko gość.
Coś się zmieniło. Jego oczy przysłoniła szara powłoka. Stały się całe czarne. Z jego twarzy zniknął uśmiech, a zamiast niego pojawiła się mina mordercy. Okay… Przyznaje Radzie rację. Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Spuściłam głowę i już więcej nic nie robiłam. Nauczyciel nie odzywał się do końca lekcji.
- Annabel, powodzenia w nowej szkole… - Powiedział, gdy zadzwonił dzwonek.
Szybko wstałam i wyszłam z sali. Chciałam być jak najdalej od tego nauczyciela i Harryego.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię zaraz, gdy wyszłam z klasy. Błagam tylko nie on. Tylko nie on.
- Witaj Annabel… - Powiedział słodko jakiś chłopak… Był na zdjęciach. Matko…
Nie odpowiedziałam. Czekałam aż zrobi pierwszy ruch, bo ja nie byłam w stanie.
- Nie bój się mnie… Jestem Louis… - No właśnie! Dzięki za przypomnienie…
Przygryzłam wargę. Chris nie romansuj tylko przyjdź tu!
- Odezwiesz się? – Uniósł brwi, aby podkreślić na pytanie.
- Tomilson odsuń się od niej… - mój wzrok skierował się w stronę czterech dziewczyn.
- Bo co mi zrobisz kotku? – Odezwał się chłopak.
- Zapytaj lepiej czego Ci nie zrobię. – Odpowiedziała ta sama.
- Hm, no to jest sprawa do przemyślenia… - Udał, że się zastanawia, a ja asekuracyjnie zaczęłam się oddalać. Szłam tyłem, ale zderzyłam się z kimś. No dobra przesadziłam. Odbiłam się od torsu jakiegoś jego mościa. Panie, Błagam żeby to nie był on. Błagam!
- Dlaczego straszycie biedną Annabel…? – Spytał Styles.
- Wcale jej nie straszymy… po prostu się jej przedstawiłem. – Powiedział Lou.
- Jeżeli jej nic takiego nie robicie to dlaczego cała się trzęsie? – Objął mnie w pasie, a ja zamarłam.
Panie jeżeli chcesz mi pomóc, to masz okazję.
- Odsuń się od niej Harry… - Usłyszałam szept Chrisa.
Chłopak mając mnie w ramionach odwrócił się powoli, a moi oczom ukazał się nieźle wkurzony brat.
- A jeżeli nie…? – Spytał mój posiadacz.
- To dostaniesz łomot… ale taki, że nie wstaniesz… - Nadal mówił to szeptem, ale zacisnął pięści.
- A co dostanę, jeżeli ją puszczę? – No jasne kurna. Przekupujcie się. Popatrzyłam błagalnie na Chrisa.
- Dołączę do twojego Gangu. – Powiedział jeszcze ciszej.
Harry nie wydawał się tym zdziwiony.
- Umowa stoi… - Puścił mnie, poszedł do mojego brata i wyszeptał mu na ucho coś bardzo krótkiego.
- Do zobaczenia na fizyce Annabel.. – Zwrócił się do mnie i odszedł.
Podbiegły do mnie dziewczyny, które przyjechały z gangiem Stylesa. Jezu następni wrogowie?
- Nic Ci nie jest Annabel? – Zapytały wszystkie na raz. A może jednak ktoś okaże mi serce?
- Nie, dzięki. – O co u chodziło?
- Nie przejmuj się Harrym. Pozrzędzi, poskrzeczy i przestanie. On już tak ma. Interesuje go tylko koniec własnego nosa.
- Dziękuje wam. – Przynajmniej już troszkę o nim wiem.
- Jestem Julie, to moja siostra Camille. Ta piękna brunetka to Eve, a druga tez nie niej ładna to Aileen. Jak będziesz miała problem to zawsze możesz do nas przyjść. Nie bój się chłopaków. Oni tylko tak wyglądają, ale jak maja się bić to sama widziałaś miękną.
- Uważaj na słowa Kochanie… - Usłyszałam za sobą Lou.
- Taa… to mój chłopak… ale wy się już chyba znacie. – Ciągnęła dalej.
- Ależ oczywiście… - Nie dał mi dojść do słowa.
Zaczęłam kiwać głową na nie w panice, ale nikt tego nie zauważył, bo zadzwonił dzwonek.
- Choć Maleńka, bo Harry to Ci nic nie pokarze. – Maleńka?!
- Ej, spóźnimy się na fizykę, choć…

* CHRISTOPHER *

            Wyszedłem z klasy i zobaczyłem jak Styles obejmuje Annabel.
- Odsuń się od niej Harry… - Szepnąłem.
Chłopak mając Małą w ramionach odwrócił się powoli, przodem do mnie, a ja mogłem wyczytać z oczu siostry strach. Z jego zaś rozbawienie.
- A jeżeli nie…? – Spytał.
- To dostaniesz łomot… ale taki, że nie wstaniesz… - Nadal mówiłem to szeptem, ale zacisnąłem pięści. Jeszcze trochę poczekasz to zobaczysz.
- A co dostanę, jeżeli ją puszczę? – Chcesz się targować? Ana popatrzyła na mnie błagalnie.
- Dołączę do twojego Gangu. – Powiedziałem jeszcze ciszej. – Czy ja to powiedziałem?
Harry nie wydawał się tym zdziwiony.
- Umowa stoi… - Puścił Rudą i poszedł do mnie
- Pilnuj jej. Następnym razem, będę chciał tylko ją… - Wyszeptał mi do ucha.
- Do zobaczenia na fizyce Annabel.. – Zwrócił się do siostry i odszedł dając mi sygnał abym szedł za nim.
Chyba se kpisz…! Nie zostawię jej!
- Choć za mną Christopher. Jesteś porządnym gościem. Robimy tak będziesz się mnie słuchał, a Annabel będzie bezpieczna. Jeżeli nie, to nie bądź zdziwiony jak pewnego dnia po prostu będzie moja.
Ale zawaliłem…
Ona nie będzie jego… a nawet jeśli to tylko dopóki wykona zadanie.
~~*~~
Pokażcie, że czytacie...

3 komentarze: