PIERWSZE WRAŻENIE…
* ANNABEL *
Wczorajszy dzień też był
niesamowity. Zaczęło się od śniadania, podczas którego dostaliśmy ochrzan za
to, że śpimy razem. Czy coś w ty złego? Rozpakowaliśmy swoje rzeczy do garderób
i wyszliśmy się przejść po okolicy oczywiście za pozwoleniem Daniela. I co? I
skończyło się na tym, że spóźniliśmy się na obiad, bo pomyliliśmy północ z
południem. I również za to mieliśmy kazanie. Fajnie, nie? Żeby tradycji nie
stało się za dość wygonił nas bez kolacji spać o godzinie 18, jaki z tego
wniosek? Albo miał zły dzień, albo nas naprawdę nie trawi.
Dzisiaj.
Nie wiem kto wynalazł takie coś jak budzik, ale niech będzie przeklęty. Chrisa to będę musiała budzić
własnoręcznie, bo na ten sygnał to on nawet palcem od nogi nie kiwnie. Ciekawe
jak tam Daniel dzisiaj? Po umyciu się wzięłam torbę i zeszłam na dół. Gdyby nie
to że na desce leżał w połowie skrojony chleb i ktoś zaczął kroić następną kromkę,
ale nawet nie zdążył dojść do połowy bochenka i zostawił nuż w tym miejscu
pomyślałabym, że za wcześnie wstałam. Poszłam do sypialni Chrisa i nie mogłam
uwierzyć co tam zobaczyłam. Daniel leżał koło Chrisa, wtulony w jego prawy bok,
miział mu klatkę piersiową i szeptał do ucha aby wstawał. Komiczny widok.
- Christopher, wstawaj… - Chyba sobie obiecał nie dawać za
wygraną.
Oparłam się o framugę drzwi i patrzyłam na ta komedię. Jak
jest to czemu nie korzystać i to jeszcze za darmo.
- Annabel daj mi pospać… - Prawie nie wybuchnęłam śmiechem.
- Później się wyśpisz… - Mówił dalej.
- No dobra już wstaję… - Pocałował go w nos i położył się na
boku podpierając się na łokciu. Nadal miał zamknięte oczy.
- Jak ja Cię kocham Annabel… Ty to zawsze potrafisz sprawić,
że z łóżka wstaję w dobrym humorze. – Nie mogłam wytrzymać. Wybuchnęłam
śmiechem.
* CHRISTOPHER
*
Gdy
usłyszałem śmiech, otworzyłem oczy. Przede mną leżał rozwalony na całym łóżku
Daniel, a Annabel tarzała się ze śmiechu na dywanie. Gdy sobie uświadomiłem co
jest, sam spadłe z łóżka i usłyszałem przewodnika:
- Myślę, że przekazanie tej wiadomości mam już z głowy… - po
czym również zaczął się śmiać. Co za rodzinka…
- No wielkie dzięki… - powiedziałem tylko i poszedłem do
łazienki.
* ANNABEL *
Nie mogłam się opanować.
- No wielkie dzięki… - powiedział Chris i poszedł do
łazienki.
Spojrzeliśmy po sobie z Danielem i uśmiechnęliśmy się do
siebie. Usiadłam na podłodze, żeby się opanować.
- Wiesz, że ja żartowałam z tym budzeniem jego… nie musiałeś
go tak budzić…
- Ty mi to teraz mówisz? A ja się tak starałem… - Spojrzał
na mnie jak na nie powiem kogo.
- No wiesz op… - Niedane mi było skończyć bo z łazienki
wyszedł Chris w samych gaciach i poszedł do garderoby. Wyszedł z niej z
ubraniami w rękach i z powrotem wszedł do łazienki.
Przez cały czas wodziliśmy za nim wzrokiem, a jak zamknął
drzwi do wspomnianego wcześniej pomieszczenia zaczęliśmy się na powrót śmiać.
Oj długo tego nie zapomnę…
- … opłacało mi się to. – Dokończyłam pomiędzy salwami
śmiechu.
Zeszliśmy wszyscy na niedokończone przez Daniela śniadanie.
- Em… - Zaczął nasz opiekun. - Chciałbym was przeprosić za
wczoraj… Byłem zdenerwowany, bo przysłali mi list ze szkoły, do której
będziecie uczęszczać. Od razu mówię, że to nic złego, ale zmniejszyli mi po
prostu liczbę godzin. Teraz mam jeszcze mniej niż pół etatu. – To źle…
- Przyjmujemy przeprosiny, każdy miewa złe dni. Jeżeli
chodzi o prace to ja mogę coś znaleźć… - Zaczął Christopher.
- Nie, nie trzeba pieniędzy nie zarabiamy tak jak ludzie.
Przysyła nam je Rada, ale wiecie wtedy byłoby wam troszkę łatwiej wykonać
zadanie. – Przyznał Daniel.
- Nie każdy ma na skróty, więc i my nie będziemy, ale dziękujemy
Ci za pomoc. – Chciałam go pocieszyć.
- Tak, to prawda…- Spojrzał na zegarek. – O mój Boże… to już
ta godzina. Zbierać się dzieci musimy zdążyć tam na 7.45 najpóźniej, bo mam
jeszcze dyżur przed lekcjami.
Zaczęliśmy się ubierać i wpakowywać do samochodu.
- Em, Daniel, a jak mamy mówić do Ciebie w szkole? – Spytał
niepewnie Chris.
- Haha, jak chcecie, ale wolę po imieniu. Wszyscy uczniowie
tak do mnie mówią. – Kurcze wyluzowany jest gostek.- Co macie pierwsze? –
Sprawdziłam na planie lekcji. – Godzinę wychowawczą… Co to takiego jest? – Nie
można jakoś prościej?
- To taka lekcja, która jest raz w tygodni. Wasz wychowawca
mówi wam jakie macie zachowanie, co musicie zmienić i tak dalej. Dzisiaj to wy
będziecie głównym tematem. Informuję was też, że waszym wychowawcą jest pan
Lee. Chodzicie do klasy z Harrym… - Tu zrobił pauzę, jakby nie wiedział czy mam
mówić dalej. Oby nie mów…- i resztą gangu. Więcej informacji dowiecie się od kolegów i koleżanek. Ile
macie lekcji w ogóle?
- Pięć… - Powiedzieliśmy równo i prawie niedosłyszalnie. Że
ja będę z nim chodzić do jednej klasy? Błagam, nie!
- To macie luz… - Odrzekł pogodnie Daniel. – Będę na was
czekał w samochodzie jak skończycie lekcje. – No to jesteśmy na miejscu.
Idziecie ze mną do pokoju nauczycielskiego, bo musicie poznać wychowawcę zanim
was przedstawi klasę. – O mój Boże…! Zapowiadało się tak pięknie.
Wysiedliśmy z samochodu, a ja natychmiast podeszła do Christophera.
Złapał mnie za rękę.
- Będzie dobrze. – Obiecał.
Rozległ się wielki huk. Cztery, czarne motocykle wjechały na
szkolny parking. Zsiadło z nich osiem osób. Gang Stylesa. Wszystko działo się w
spowolnionym tempie. Nie mogłam oddychać. Chris momentalnie przyciągnął mnie do
siebie, jakby to coś miało pomóc. Wszyscy byli ubrani na czarno z srebrnymi
ozdobami. Łańcuszki, kolczyki, naszyjniki i bransolety. Wszystko to błyszczało
w słońcu. Styles popatrzył na mnie i uśmiechnął się. Szybko odwróciłam wzrok.
Nie mogła na to patrzeć.
- Chodźcie idziemy. – Powiedział szeptem Daniel i zmierzał w
kierunku wejścia do szkoły.
Bądź błogosławiony!
- Annabel, chodź. – Rozkazał Chris.
- Nie mogę… - Wyszeptałam drżącym głosem.
- Musisz… przecież tu jestem. Nic Ci się nie stanie… -
Próbował mnie pocieszyć.
- Nie stanie? – Zapytałam nie do końca wiedząc co mi powiedział.
Wszystko docierało do mnie jakby zza mgły.
- Nie… - Pocałował mnie w czoło i przytulił. Wciągnęłam do
płuc jego zapach. Jest taki inny. Tylko on tak pachnie. Zrobiłam krok, a potem
jeszcze jeden i jeszcze dwa. Szłam na trzęsących się nogach, moja torbę niósł Chris…
i przy okazji mnie…
- Super Ci poszło Annabel. Zaczekajcie tutaj pójdę po
waszego wychowawcę. – Powiedział Daniel.
Gdy tylko znikł za drzwiami popatrzyłam na Chrisa.
- Dobrze się czujesz? – Zapytał.
Tak kurna. Czuję się świetnie. Nie widzisz?
- Tak, czemu pytasz?
- No nie wiem, jesteś cała blada. – Lekko się uśmiechnął.
- Zdaje Ci się.
- Dobra, mnie tu kitu nie wkręcaj, bo… - Przerwały u
otwierające się drzwi.
- Rodzeństwo Johnson? – Zapytał mężczyzna, który ukazał się
za nimi.
Nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc tylko pokiwałam głową
jak na mnie popatrzył.
- Tak… - Potwierdził Chris.
- Nie jesteście do siebie podobni… Proszę za mną. – Jezu, co
za gościu.
Zaprowadził nas do sali numer 211. Jej duża ta szkoła.
- Więc tak… Przedstawcie się… - Powiedział krótko.
- Christopher…
- Annabel…
- Jesteśmy bliźniaczym rodzeństwem… - Dokończył Chris.
- Tak mam to w papierach… - Powiedział kwaśno pan Lee – Ja
nazywam się Matthew Lee, jestem waszym wychowawcą i nauczycielem biologii.
Będziemy się widzieć jakieś dwa… no może trzy razy w tygodniu. Jakieś pytania?
– Jakieś z milion.
- Każdy nauczyciel uczy nas jednego przedmiotu? – Zapytał Christopher.
- Tak. Poznacie swoich nauczycieli w tym tygodniu. Plan
lekcji mam nadzieje macie. – Pokiwaliśmy głowami na tak.
- Wasze świadectwa z klasy pierwszej LO są wzorowe. Mam
nadzieję, że takie wyniki będziecie osiągać również tutaj… Macie swoje oceny z tego
roku...?- Popatrzyliśmy na niego nie wiedząc o co chodzi…
- Jest marzec, a rok szkolny rozpoczął się we wrześniu, więc
pytam się czy macie swoje oceny ze wcześniejszych miesięcy? – Nie zdążyliśmy
odpowiedzieć, a do sali wpadł Daniel.
- Zapomniałem wam dać wasze oceny… - Powiedział zakłopotany.
- Nic nie szkodzi… - Oznajmił Lee. Na nas to by się wydarł.
- Powodzenia w pierwszym dniu szkoły dzieciaki. – I wyszedł
zostawiają nas z wychowawcą.
- Dobra mam wasze oceny. Zaraz wpiszę je do dziennika, ale…
- Przerwał mu dzwoniący dzwonek. -… najpierw przedstawię was klasie. Ledwo skończył, a do sali wszedł Harry ze swoim Gangiem.
Boski..!! ;**
OdpowiedzUsuńOh maj gad! Nekst! ♥
OdpowiedzUsuńBoski ;) mogłabyś powiadomić mnie o nowym rozdziale? Na blogu ostatni-anioll.blogspot.com
OdpowiedzUsuń