wtorek, 15 lipca 2014

TRZY


WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM!

KŁOPOTY




                        * CHRISTOPHER *

- O kurka…
- Co jest? – Spytali jednocześnie.
- Nic, nic. Zdawało mi się, że widzę Martinę.
            Dziewczyna, która jest we mnie zakochana po uszy. Żeby to chociaż mądre było. To może bym się jeszcze wtedy angażował, ale proszę was taka pudernica. Chociaż po chwili namysłu stwierdzam, że nawet wtedy bym tego nie zrobił. Martina to największy wróg Any.
- Ruda, przestań ściskać tak te piąstki i zacznij oddychać. Przecież Cię nie zauważyła…
- Tak myślisz? – Wszyscy troje jak na zawołanie odwróciliśmy się, a naszym oczom ukazała się Blondi.
- Blondyna idź stąd, bo zasłaniasz mi słońce. – Niall jak zwykle potrafi rozładować napięcie.
- Nie przyszłam do Ciebie. Przyszłam do Annabel… - I punkcik dla niej, bo jest lepsza w budowaniu tego napięcia.
Ana znowu cała się spięła, spuściła głowę… pewnie chciała zniknąć za kaskadą kręconych włosów. Z wyrazu jej twarzy, a raczej profilu mogłem wyczytać strach. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię to mi dziewczyna wpadnie w panikę. Już wiem…
- Jeżeli przyszłaś do Any to powiedz czego od niej chcesz.
- Nic od niej nie chcę.
Ana podniosła na mnie oczy pełne łez i wyszeptała „Błagam Cię, zrób coś!”
- Jeśli nic od niej nie chcesz to po co wciąż ją nachodzisz?
- Pragnę, aby zostawiła mojego chłopaka w spokoju. – No tego już za wiele. Stanąłem przed nią twarzą w twarz, a raczej ona twarzą z moją klatką piersiową. Patrzyła na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Boi się. Widzę to w jej oczach. Bardzo dobrze, ale ja sprawię, że będzie w nich panika i bezradność.
- Słuchaj no ty… nawet nie wiem jak Cię nazwać. Na nic nie zasługujesz! Jakiego chłopaka?! Ciebie nawet nie można nazwać piękną co dopiero ładną! Patrzyłaś ty dzisiaj w lustro?! Z ciebie normalnie można szpachelką zbierać puder! Wyglądasz jak jeden wielki sklep kosmetyczny!
- Jak śmiesz?! – No wiedziałem, że nawet połowy nie wytrzyma…
- Nie skończyłem jeszcze… Jeśli faktycznie znajdziesz sobie kogoś naprawdę, a nie na zasadzie: „Będziesz minie teraz kochał” – to będę temu chłopakowi naprawdę współczuł! Wiesz dlaczego ja na Ciebie tak nie działam? Bo tylko ja ze wszystkich mężczyzn w Niebiosach jestem odporny na działanie twojego daru! A ty?! Nie możesz tego zrozumieć! Jest to dla ciebie nie możliwe! Dlatego czepisz się Annabel! Dlatego ciągle jej uprzykrzasz życie?! Z zazdrości! Z nienawiści! Nie możesz znieść, że się tobą nie interesuję! Powiedziałem co chciałaś usłyszeć. Teraz już możesz nam dać święty spokój. – Skończyłem swój monolog. Blond stała przede mną zdezorientowana. Chyba będę musiał powtórzyć.
- Nie dotarło?! Wynocha z naszego życia! – Po jej policzku spłynęła łza, a potem jeszcze jedna. Sukces. O to chodziło. Odwróciła się i pofrunęła. Obym jej już więcej nie zobaczył. To co ona dzisiaj uroniła z oczu, nie jest nawet 1/1000 co Ana przez ten cały czas.

- Fi-fu-fiu! Stary, nieźle. – Niall jak zwykle nie mógł się powstrzymać. Odwróciłem się. O kurka! Dlaczego? Panie Boże, dlaczego?!

~ o ~

Mam do Was dwie sprawy:
Pierwsza… Jestem Wam wszystkim bardzo wdzięczna, że zostawiacie po sobie jakiś ślad. Mam nadzieję, że będzie Was coraz więcej…
Druga… Trochę mniej przyjemna… Przez pewien okres czasu nie będę mogła dodawać rozdziałów, dlatego… iż… że… gdyż… bo… ponieważ… wyjeżdżam. Co się z tym wiąże? Nie będę miała komputera, tym bardziej neta. Wracam… Niby za dwa tygodnie, ale nie jestem w stanie przewidzieć, czy będę mogła dorwać internet… Następnego rozdziału będziecie się mogli spodziewać… W najlepszym wypadku za dwa tygodnie z hakiem… W najgorszym za miesiąc.
Mam nadzieję, że po moim powrocie będzie Was tu tyle samo… a może nawet więcej? :D

3 komentarze: