środa, 20 sierpnia 2014

SIEDEM



PRZEBACZENIE

                        * CHRISTOPHER *

           
            Do Nialla nie było daleko, ale chciałem mieć to wszystko za sobą. Nie znoszę gdy jestem posprzeczany z siostrą. Na szczęście nie jestem sam, jest przy mnie Sue…
- Christopher, to jak to teraz będzie…?
- Co ma być?
- No z nami?
- No jak to co? Jesteśmy razem… No chyba, że nie chcesz?
- No wiesz? Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?
- Więc będziesz moją dziewczyną?
- Już myślałam, że nie zapytasz. – Cała Sue.
- Osz ty, no wiesz co?
- Wiem, ale wiem jeszcze nie jedną interesującą ciekawostkę, którą chciałbyś usłyszeć…
- Na przykład…?
- Pierwsza: ja też Cię kocham…
- Co za wyznanie… - dostałem w makówkę – a to za co?
- Za to, że mi przerywasz. To nie jest gwóźdź programu.
- Okay, kontynuuj..
- Druga: dostała list od Rady i schodzę na Ziemię razem z wami.
- Zaczynam ich kochać… - zamachnęła się, ale byłem szybszy - … ale Ciebie bardziej.
- No masz szczęście…
- Mam, mam. Coś jeszcze?
- Tak, Annabel ma chłopaka…
- Że jak?
- No sam zobacz… - Wskazała w kierunku całującej się pary.
- Jak mógł?!
- Christopher, on ma do tego prawo. Ana nie jest na twoją wyłączność.
- No, ale mógł mnie uprzedzić…
- Mógł, ale nie musiał.
- Ech, masz rację.
- Naucz się panować nad gniewem, bo inaczej nigdy Ci nie zaufa i będzie się jeszcze bardziej bała.
- Dobra, ale ja tego nie kontroluje.
- Musisz, a teraz choć dowiemy się szczegółów…
- O nie, proszę Cię… Ja ta nie idę…
- Dlaczego? – No i weź jej to tłumacz.
- Tam jest moja siostra…
- No, o ile mi wiadomo właśnie z tego powodu tu lecieliśmy.
- … całująca się z moim kumplem!
Oj nie jest dobrze. Wdech i wydech. Stary, ogarnij się!
            Podeszliśmy do nich i zwróciliśmy ich uwagę chrząkając. Gdy Mała mnie zobaczyła w jej oczach pojawił się strach przeplatany paniką. Chciała uciec, ale skrzydła i ramiona Nialla sprytnie jej to uniemożliwiły. Byłem mu za to wdzięczny. No dobra to zaczynamy kabaret. Chwyciłem za rękę Sue…
- Widzę, że i ty siostra znalazłaś drugą połówkę? – Otworzyła szeroko oczy i dopiero teraz zauważyła, że tulę do siebie Anielicę.
- Tak… - Wyszeptała, nie potrafiąc ukryć uśmiechu.
Niall powałową ją w czubek nosa.
- Szczerze mówiąc z dwojga złego cieszę się, że jesteś to ty, Niall.
- No innego byś tłuk na kwaśne jabłko. – Czy on musi wszystko psu… Czy Annabel się śmieje?
- Ana, czy ty chichoczesz? – Sue nie mogła się powstrzymać
- Haha, tak.
- A mogę wiedzieć co Cię tak śmieszy? – Zapytałem naprawdę tego ciekawy, bo nie mogłem jej rozgryźć.
- Z tej sytuacji…
- Przepraszam, ale nie rozumiem… - No skoro Sue nawet nie ma pojęcia o co jej chodzi to może nie jest ze mną tak źle?
- Rozejrzyjcie się w jakiej sytuacji się znajdujemy.
Wszyscy się popatrzyliśmy na siebie i skojarzyliśmy o co chodzi. Teraz śmiali się już wszyscy. Przyszedłem ją przerosić, a skończyło się na wyznaniu miłości i kogo by tu ostatecznie zabić… A właśnie wracając do…
- Ana, ja chciałbym Cię… - Czy ona zawsze musi mi przerywać w takiej sytuacji?
- Nie przepraszaj Christopher, ale obiecaj, ż nigdy więcej nie będziesz takie przy mnie. – Uff.
- Obiecuje…
Wygrzebała się spod piór Nialla i wpadła w moje ramiona. Jest już dobrze. Myślałem, że będzie gorzej. Mała się rozpłakała. Ucałowałem jej czółko i spojrzałem na kumpla i dziewczynę. Wyszeptałem w nich stronę ciche:
- Dziękuję…
Oni tylko pokiwali głowami, że nie ma za co i przybyli sobie piątkę.

No tak zdradzony to jeszcze nie byłem. Oni to skubańcy wszystko wymyślili. A zresztą może to i dobrze. Obojgu nam przydał się taka lekcja przetrwania. Teraz a tylko nadzieję, że Niall nie zawiedzie mojej Annabel…

2 komentarze:

  1. Szkoda, że taki krótki ale super. Teraz tylko czekam aż zejdą na Ziemię ;)

    Zapraszam: na-zawsze-twoj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń