PRZEMIANA
* NIALL *
Mam się nią zająć? No dobra,
myślę, że dużego kłopotu nie sprawi. Co prawda, to prawda nasz wygląd się nie
zmienia, ale myślenie i w ogóle umysł tak. Dorastamy w takim samym czasie jak
ludzie, ale mamy dwa razy więcej wiedzy.
Tak.
Też chodzimy do szkoły.
Też mamy matmę, biologie, fizykę i te sprawy.
Tez mamy nauczycieli, którzy nas uczą.
Ale… Są też tacy, których nazywamy specjalistami od
człowieka.
Uczą nas jak zachowują się ludzie. Jakie maja sprzęty,
zwyczaje, święta, związki między sobą. Uczą nas tego, żeby nie było takich
przypadków jak… No wiecie… Ech… Anioł schodzi na Ziemię i… nie wie jak ma się zachować,
mówić, chodzić, ubierać… no tu będzie problem… jeżeli chodzi o facetów, chociaż
o kobiety również. Tam na dole nosi się koszule, lub bluzki. Dziewczyny noszą
spodnie, znaczy większość z nich…
- Niallu… - Jak zwykle moje rozmyślania musiał mi ktoś
przerwać.
- Tak… - Jeszcze nie wiedziałem kto jest tym kłosiem, więc
wolę nie ryzykować mówiąc: „Czego?”, jak mam to w zwyczaju. Chociaż do
przyjaciół nie używam tego tak często, no chyba, że mam zły humor.
- Pożegnałeś się już z Christopherem i Annabel, prawda?
- Tak, Raphaelu. – Nie wiedziałem o co mu chodzi.
- Więc możesz już wrócić do swoich obowiązków. – Arcady,
chyba sobie ze mnie kpisz!
- Tak, to prawda. Arcady… Marcusie… Raphaelu… - Znów każde z
imion otrzymało skinięcie głową. Lidia się ukłoniła.
Objąłem ją w pasie i zaprowadziłem do osobnej komnaty, gdzie
wszystko wytłumaczyłem i jednocześnie nie mogłem pożegnać ostatecznie kumpli.
Kiedyś mi za to zapłacą…
* ANNABEL *
Gdy Niall wyszedł Rada zwróciła
się do nas.
- Przejdziecie małą przemianę, po której już nie będziecie
mieć skrzydeł, swoich ubrań i otrzymacie kolejne wskazówki, które pomogą wam w
wykonaniu waszych zadań. – Oznajmił nam Marcus. – Co wolicie najpierw?
Przemianę czy zadania? – Spytał Arcady.
Kurcze do wyboru do koloru. Normalnie brać i uciekać.
Popatrzyliśmy się z Chrisem na siebie i odpowiedzieliśmy
jednoznaczne.
- Przeminę…
- A więc… Wasze skrzydła… Muszą być schowane, ale bardzo
dobrze, bo inaczej śmiertelnicy dowiedzą się kim jesteście. Pierwsza zasada to:
„Zakaz ujawniania się.”, chyba że sami nabiorą podejrzeń… Nadążacie? – Raphael
nie czekał na nasza odpowiedz. – Dobrze. To do dzieła.
Wstali ze swych krzeseł i podeszli do nas. Otoczyli ze
wszystkich stron i na każdym z nas położyli rękę. Coś było nie tak… Bolała mnie
skóra otaczająca skrzydła.
- Wasze skrzydła, zmniejszą się i wejdą w was. Będziecie dla
nich azylem, więc dbajcie o swoje ciało śmiertelne, bo drugiej szansy nie
będzie. – Gdy wypowiedzieli te słowa Arcady zaczął wydawać z siebie niewyraźny
mamrot. Potem dołączył do niego Marcus i Raphael. Złapaliśmy się z Chrisem za
ręce i zamknęliśmy oczy. Czułam nieznośny ból na plecach, ale był ona nie do
zniesienia w porównaniu do pieczenia i swędzenia skrzydeł. Były coraz mniejsze
i bardziej delikatne. Wchodziły do blizny, z której wyrosły, a na plecach
pojawiał się tatuaż przedstawiający skrzydła. Gdy zniknęły one całkowicie
czułam ból na bliznach, zasklepiały się, ale nie do końca. Pomiędzy nimi była
szrama, mniej więcej taka jak się przebije ucho, tylko, że dużo większa i
podłużna. Bolało i to bardzo. Zdjęli swoje ręce z naszych ciał i wręczyli
ubrania. Kazali iść się przebrać. Zaprowadzili nas do innej komnaty. Było to
dziwne uczucie nie mieć skrzydeł. Zazwyczaj byłam przyzwyczajona, że jak idę to
zajmuje jeszcze co najmniej pól metra za sobą, a teraz nic. Kurcze dopiero co
nauczyłam się latać.
Przebrałam się i przejrzałam w lustrze. Piekły mnie plecy i
to strasznie. Gdy spojrzałam w odbijającą taflę to się przestraszyłam. Panie,
jak ja wyglądam! Przede mną stała dziewczyna w czarnej, obcisłej koszuli i
takich samych spodniach. Kto to widział?! Spodnie, też mi coś. Ciekawe jak Chris
pogodzi się z koszulami?
Wyszłam z przebieralni i moim oczom ukazał się brat. Ja cię
kręcę! Nie no, ale mam brata. Normalnie ciacho, że wow. Prawdopodobnie moje
usta przypominały wielką literę O, ale co ja poradzę. Jestem tylko kobietą. Christopher
był tak samo ubrany jak ja, tyle że mu jest z tym do twarzy. Zobaczył mnie.
- Fi-fu-fiiu… Mała… No teraz to oddajesz swój charakterek.
- Nie wkurzaj mnie. Wyglądam…. No sam popatrz. Wyglądam…
- …Seksy – Dokończył za mnie, ale nie koniecznie w tym
kierunku myślałam.
- Seksy…? Seksy to Ty wyglądasz, a nie ja.
- Dobra, dobra. Oboje wiemy, ze ty tu jesteś laską…
- Miło, że zauważyłeś… Zawsze w Ciebie wierzyłam, ale mogłeś
się troszeczkę wcześniej domyślić. Naprawdę potrzebowałeś na to siedemnaście
lat? – Jak ja lubię go wkurzać.
Przyciągnął mnie do siebie i wyszeptał bardzo cicho.
- Nie drocz się ze mną… - Ugryzł mnie w ucho.
- Ej, nie jestem Sue…
- To prawda, … ale wprawiam się na przyszłość…
Że jak?!
Hejka :D
OdpowiedzUsuńRozdział super tylko... nie zrozumiałam ostatniej sceny XD byłoby fajnie gdyby ktoś kumaty mi to wytłumaczył, bo jestem dziś nieogarnięta xd
Niki
cococo?
OdpowiedzUsuńBoskii..:0 ;*
OdpowiedzUsuńZostałaś/eś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj: my-illusion-impossible-you-and-i-1d. blogspot. Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuń