POWITANIE
* ANNABEL *
Musze powiedzieć, że latanie
naprawdę dobrze mi wychodzi, ale nadal się tego boję.
Na naszym wypadzie do ulubionego miejsca dowiedzieliśmy się,
że Niall przeczytał w tych swoich zapiskach o ty iż jestem w tym najlepsza ze
wszystkich Aniołów. Czy temu wierzę?
Nie wiem. Niby one nigdy nie kłamią, ale jak na razie to nie
jestem to ja.
Niestety
lub stety to już dziś. Dziś schodzimy na Ziemię. Jestem ciekawa jak tam jest.
No niby widzę ich zachowania i postępowania, ale nie mam
pojęcia dlaczego tak robią i taką drogę życia obierają. Mam tylko nadzieję, że
zdołam wypełnić powierzone mi zadanie. Jeszcze nie wiem co to będzie. Jak to
będzie. Wszystkiego mamy się z Chrisem dowiedzieć dzisiaj.
Siedziałam na chmurze gdy koło mnie pojawił się Chris.
Deja vu… czy co? Słońce zaczynało wschodzić.
- Już czas…
Oglądnęłam się za siebie, ale nigdzie nie widziałam
przyjaciółki.
- Gdzie jest Sue?
- Nie idzie z nami, zastaje. W papierach pojawił się błąd.
Jest od nas o pół roku starsza.
- Zaraz to ona powinna teraz być na dole.
- Tak, ale przegapiła swoją szansę, nie może już zejść na
Ziemię. – Powiedział to drżącym głosem…
Wtuliła się w ciało brata i zaczęłam cicho nucić. Nawet nie
wiem co to było, ale bardzo mi się podobało. Uśmiechnął się i pociągnął nosem.
- Nie płacz, przecież wrócimy tu jeszcze…
- Tak, wrócimy. Masz rację. Kurcze ale mazgaj jestem.
- To nie twoja wina. Pamiętaj, że jesteś Aniołem.
- Aniołem…
- No właśnie.
Siedzimy tak dalej żadne z nas się nie odezwało. Prawdopodobnie
Chris tak jak ja przypomina sobie wszystkie dobre i złe chwile, które tu
spędziliśmy. Jak znalazł nas Niall. Wyglądał wtedy na przybitego. Jak byliśmy
wielokrotnie wzywani przez Radę. „No bo jak Bliźniaki to sprawiać kłopoty
będą.”. Tak nam powiedzieli na pierwszym spotkaniu. Od tego momentu jak coś się
źle działo to było na nas. Ale to nie prawda. Urodziny przyjaciół, nasze.
Wszystkie imprezy, przyjęcia. Plotki i pogaduszki z Sue – szkoda mi jej.
Wszystkie wspomnienia aż do dzisiaj. Kiedy razem z Chrisem wiemy co nas zaraz
czeka.
Słońce jest już widoczne w całej okazałości, gdy Christopher
podnosi się i pomaga mi wstać.
- Christopher, dlaczego nie ma Nialla?
- Nie wiem Mała. Może u coś wypadło.
- Nie możemy poczekać?
- Nie…
* NIALL *
Dlaczego właśnie dzisiaj?! Co ja
im takiego zrobiłem?!
Dostałem list od Wielkiej Rady, że dzisiaj o wschodzie
słońca do naszego grona przystąpi jakaś Lidia. Nawet nie wiem jak wygląda ta
Lidia. Co ona będzie robić, że to nie może poczekać? Ja wiem co i jak, no ale
bądźcie ludźmi moja dziewczyna schodzi na Ziemię, a ja się z nią nawet nie
pożegnałem.
Dobra robotę czas zacząć. Zacząłem się rozglądać i
zauważyłem drobną Anielicę o brązowych włosach. Nie powiem nawet ładna.
Podfrunąłem bliżej.
- Cześć, jesteś Lidia? Prawda? – Nie jestem jeszcze w tym
dobry. Początki zawsze mam najtrudniejsze. Zwłaszcza z Anielicami, bo z
Aniołami to jeszcze jakiś temat jest.
- Tak, cześć. Ty jesteś?
- Nie przedstawiłem się? Jezu gdzie moje maniery… - Udawanie
głupiego wychodzi mi chyba najłatwiej z tego wszystkiego. – Jestem Gwiazdą
Polarną mów mi Niall.
- Miło mi cię poznać, Niall. Co to znaczy, że jesteś Gwiazdą
Polarną?
- Mnie również jest miło, ale wszystkiego dowiesz się w
swoim czasie. Nauczyłaś się już latać?
- Tak… chyba…
- Chyba to takie mocne słowo nie uważasz? – Uśmiechnąłem się
do niej aby nabrał pewności siebie. Jest naprawdę nieśmiała. Tak jak Annabel…
- Uważam… - Odpowiedziała drżącym głosem.
- No to lećmy. – Wskazałem na kierunek, który obierzemy.
- Jasne, lecimy – Była bardzo niechętna jeżeli o to chodzi.
- Ej, Nowa co jest?
- Ja nie wiem czy da radę.
- Dasz… - Spojrzała na mnie oczami pełnymi nadziei.
- Mówisz?
- Ja to wiem. – Popatrzyła na mnie jakbym się z choinki
urwał. – Choć lecimy. Rada na nas czeka…
Lot nie
trwał długo. Próbowałem jakoś ją zagadać. Mówiłem co i jak, gdzie się wszystko
znajduje. Opowiadałem nawet o Aniołach, z którymi będzie miała styczność na co
dzień.
Gdy dolecieliśmy otworzyłem
wrota, bo ten kawał żelaza to w ogóle koło drzwi nie stał i zaprowadziłem
nowo przybyłą do Archaniołów.
- Arcady, Marcuse, Raphaelu. – Przy każdym z członków Rady
robiłem przerwę, aby skinąć głową na znak szacunku i powitania. – Oto
nowo przybyła. Lidia.
- Lidio, to jest nasza Wielka Rada… - Miałem wrażenie, że
chce uciec.
- Witaj Niallu, witaj Lidio. – Na znak, że przyjmuje
powitanie kiwnąłem znowu głową. Lidii chyba nie wiedziała co odpowiedzieć, bo
tylko zrobiła ukłon w stronę każdego z przedstawicieli.
- Lidio, jesteś pomocnicą Nialla – Gwiazdy Polarnej, będziesz
mu pomagać i informować go o stanie wszystkich Łez-Gwiazd…
- Zaraz, że jak…? – O cholerka…. – Proszę o wybaczenie
Arcady, ale, po co ona ma mi pomagać.
- Niallu, nadal nie nauczyłeś się szacunku wobec Rady… Lidia
będzie Ci pomagać czy tego chcesz czy nie. – Gdy Rafael to powiedział, spojrzałem
na Anielice. No bez jaj. Że ona ma pracować ze mną? Ech ta robota schodzi na
psy.
- Wasza … Wielka Rado, czy ja mogę o coś spytać? – Lidia chyba
nie wie jak się do nich odzywać
- Naturalnie… - pozwolił jej Marcus wcześniej łapiąc kontakt
wzrokowy z towarzyszami.
- Co będzie należało do moich obowiązków? – Przynajmniej to
już będę miał z głowy jak oni jej to wytłumaczą.
- Niall Ci powie… my też mamy swoje zajęcia i nie mamy na
was czasu. Nasze Bliźniacze Anioły schodzą na Ziemię… - Arcady, chyba nie
przyjmował tego do wiadomości.
- To znaczy, że nadal tu są? – Nie mogłem się powstrzymać.
- Tak, ale nie zobaczysz się z nimi, pokarzesz Lidii do
będzie robić i jakie ma obowiązki… - Cholera… Nie wiedziałem, że potrafi on być
taki ostry. Dlaczego?! Powiedźcie, dlaczego?!
- Jednak wolałbym się pożegnać z przyjaciółmi, jeżeli można
oczywiście. – Nalegałem, bo przecież Ana to mi tego nigdy nie wybaczy.
- Jak bardzo Ci na tym zależy to proszę, ale ani chwili
zwłoki później zajmujesz się pomocnicą. – Że jak? Kim? Nie rozumiałem polecenia
Rafaela
- Przepraszam, ale nie rozumiem. Kim mam się zająć?
- No nowo przybyłą… - Ciągnął dalej.
- Ona ma imię! – Nie wytrzymałem. – Lidia! Ma na imię Lidia!
– Wkurzyłem się, ale nie zdążyłem się poruszyć, bo uniemożliwił mi ich
ochroniarz – Dimitry. W tym samym momencie do sali wszedł Christopher
trzymający za rękę wystraszoną siostrę.
- Annabel… - Szepnąłem, a mój głos rozniósł się echem po
całej komnacie.
- Niall… - zrobiła to samo tylko, że jeszcze ciszej. Wyrwała
się bratu z objęć i wpadła w moje ramiona, a raczej wtuliła się we mnie, bo
nadal miałem skrępowane ręce na plecach przez Dimitryego.
- Myślałam, że Cię już nie zobaczę. Czemu nie przyszedłeś o
świcie? – Dopytywała się przytulona do mnie, a ja wtulałem głowę w jej włosy.
- Dostałem zadanie, nie mogłem, przepraszam. – Nie widziałem
jak jej to wytłumaczyć…
~o~
I o to mi chodziło... przynajmniej w jednej kwestii. Dziękuję, że napisałyście - napisaliście co jest tutaj trochę nie tak.
Jeżeli chodzi o długość rozdziałów to z ich liczbą wzrośnie również treść, więc będą coraz dłuższe. Niall i Annabel? Hmm... No tu już będzie mały problem... : P
Jeżeli chodzi o długość rozdziałów to z ich liczbą wzrośnie również treść, więc będą coraz dłuższe. Niall i Annabel? Hmm... No tu już będzie mały problem... : P
Oj coś tak patrzę będzie romansik chyba ;) niech oni w końcu zejdą nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńna-zawsze-twoj.blogspot.com nowy rozdział :)
Lidia ma być pomocnicą Nialla? Pojawiła się akurat, gdy Ann schodzi na ziemię. Hmm... myślę, że chyba jej nie polubię xd
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
Niki
my-illusion-impossible-you-and-i-1d.blogspot
Najs nie powiem Lidia jakoś mnie nie pokoi.
OdpowiedzUsuń