wtorek, 23 września 2014

DWANAŚCIE

ZADANIA


* CHRISTOPHER *

Jak ona może to ja też. Nie mówcie mi, że nie…
- Już czas… - Nasze przekomarzania przerwał nam Dimitry.
Zaczynam gościa nie lubić. Zacisnąłem szczękę i objąłem siostrę w pasie. Przepuścił nas w drzwiach i szedł zaraz za nami. Jakbym miał czym do właśnie by dostał po mordzie, ale głupi to ma szczęście, nie?
Stanęliśmy przed Radą.
- Christopherze, czy jesteście gotowi? – Marcus, zaczął się dopytywać zanim dobrze zdążyliśmy się im na powrót przyjrzeć.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale jakoś się tak ustatkowało, że to zawsze Anioły, a nie Anielice odzywają się do Rady. Zawsze tak było, jest i… czy będzie to tego nie wiem…
Przyciągnąłem siostrę bliżej siebie i popatrzyłem w jej oczy. Bała się i to cholernie…
- Jesteśmy gotowi. – Powiedziałem nie patrząc na Archaniołów.
- Ogólne zasady jakie będziecie musieli przestrzegać są proste… - Ciągnął dalej Archanioł. – Zechcecie zapisać? – Co on, ma zamiar na to trzy godzinny wykład o tym robić? Ej, facet my się o tym w szkole uczyliśmy. Nie powiesz mi teraz, że to na marne…
Nie czekając na nasza odpowiedz, pałeczkę przejął Arcady.
- Zasada pierwsza: „ Nie wolno wam się dać z demaskować.”, druga „Staracie się wypełnić swoje zadania jak najlepiej umiecie.”, trzecia… - Nie mówcie mi, że tak będzie przez cały czas… - „Pamiętacie, że drugiej szansy nie dostaniecie”… - Urwał i nie spieszyło mu się, aby kontynuować.
- To tyle…? - Spytałem ze zdziwieniem słyszalnym w głosie.
- Nie… - Odrzekł Raphael. - Ale o reszcie dowiecie się w trakcie wykonywania zadań.
- Jakie one są… - Dłużej nie wytrzymałem.
- Proste, przynajmniej dla Ciebie. Annabel będzie miała trudniejsze… - Arcady chyba nie wyraził się dość jasno, albo ze mną jest coraz gorzej.
- Jak to?
- Arcady, czy będziesz tak miły i przeprowadzisz ich przez tą otchłań niewiedzy? – Marcus chyba nie ma tyle cierpliwości na ile wygląda.
- Tak, chyba będę musiał… - Nie spieszył się do tego, a mnie cholera jasna brała.
- No wiec?
- Annabel… - Zwrócił się do mojej siostry i czekał aż na niego spojrzała. - … twoimi zadaniem jest odmienić życie chłopaka. Jest on niebezpieczny, ale nie sam z siebie. Coś z jego przeszłości wpłynęło na jego przyszłość. Teraz uczęszcza do Liceum w małym miasteczku, gdzie was sprowadzimy. Zostałaś zapisana razem z bratem do tej szkoły. Będziesz tam pobierała nauki i starała się wypełnić powierzone Ci zadanie, rozumiesz? – Nawet ja nie skapnąłem się co ona ma zrobić.
- Proszę o powtórzenie, Wielka Rado… - Dzięki Bogu siostrzyczko.
- Masz sprawić, aby stał się lepszym człowiekiem, zaczął szanować kobiety, przestał kraść i nadużywać używki. Ponadto pić alkohol i zaprzestać działania gangu. Rozumiesz?
- Czy macie jego zdjęcie? – Nie wytrzymałem.
Spojrzeli się na mnie krzywo, ale łaskawie wyciągnęli cztery zdjęci i podali nam. Fotografie przedstawiały czterech chłopaków w moim wieku. Każda fotografia była podpisana.
Liam Payne Zayn Malik
Louis Tomilson Harry Styles
- Którego z nich dotyczy moje zadanie? – Spytała Annabel drżącym głosem. Wiedziałem, że była przerażona.
- Harryego Stylesa. – Odpowiedzieli równo.
- Jak mam go odmienić? Przecież on jest… - Nie wiedziała jak to ująć.
- Na tym polega cały gwóźdź programu. Sama musisz to odkryć. Jesteś kobietą, wymyśl coś.
- Kobietą… ale to nic nie zmienia…
- Zmienia. Bardzo dużo. Dlatego zostałaś wybrana do tego zadania. Ty, nie Christopher musisz go zmienić. Za wszelką cenę.
- Zaraz… Wielka Rado, a jakie ja mam zadanie? – Chyba się domyślam dlaczego Ana dostała to zadanie, ale ja swojej zgody na to nie dam.
- Ty, Christopherze masz na zadanie chronić ją. – Odpowiedział mi Raphael.
- Jak? Jeżeli będzie musiała być z nim blisko?! Jak mam ją wtedy ochronić?
- Jeżeli chcesz znaleźć odpowiedź sam sobie musisz zadać te pytania. – Że co?
- Tyle mieliśmy wam do przekazania. – Marcus zakończył spotkanie.
- Annabel fotki możesz sobie wziąć, widzę że nie możesz oderwać od nich wzroku. – Arcady, jak to miło z Twojej strony.
- Możecie iść. Aha, Jeżeli wam się nie uda, nie będziecie mieli prawa wyboru. – Ostrzegł nas Raphael.
Dimitry wyprosił nas z siedziby Rady i zaprowadził na Krańce Niebios. Tam gdzie nie ma odwrotu i ostawił nas, mówiąc abyśmy poczekali na Przewodniczkę.
Usiedliśmy na obłoku, a Ana nadal była wpatrzona w zdjęcie owego Harryego. Nie wiedziałem jak mam ja pocieszyć.
- Christopher…? - Spytała szeptem.
- No? – Odpowiedziałem tak samo.
- Co miałeś na myśli mówiąc: „Będzie musiała być z nim blisko.”?
- Nie wiesz? – Idioto jak mogłaby wiedzieć?!
- Nie…
- To znaczy… ych kurcze. Tak jak jesteś z Niallem. Całujecie się, przytulacie, mówicie czułe słówka… - Wzdrygnęła się. No tak. Jak takiego potwora można stać na czułe słówka.
- Ja nie chce Chris… - Po jej policzku spłynęła łza.
- Mała, ja też nie chcę, abyś to robiła, ale innego wyjścia nie ma.
- Wiem…
- Ej, ale mam prośbę… - Może to ją czymś zagada.
- Jaką?
- Nie pakuj się w duże tarapaty na dole, ok.?
Uśmiechnęła się.
- Okay…
~o~
Więc tak, kolejny rozdział, a ja notkę wstawiam tylko dla wyjaśnień....
Otóż... Christopher w ten sposób pokazuje nam jaki jest. Swoje prawdziwe "Ja".
Komentujcie!

3 komentarze:

  1. Nadrobiłam zaległości :) super rozdział nieźle się zapowiada :)

    na-zawsze-twoj.blogspot.com nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ♥

    OdpowiedzUsuń